CZAS NA PRAWDZIWĄ SZTUKĘ

10 października 1996

MALARSKIE dyplomy

ASP WARSZAWA: Kolor i przyzwyczajenie.

Obrazy tegorocznych dyplomantów Wydziału MAlarstwa warszawskiej ASP dają świadectwo przekonaniu, iż podstawowym budulcem malarstwa jest kolor. Przekonanie to, samo w sobie nie pozbawione wartości i tradycji, młodym malarzom wydaje się często nienaruszalnym dogmatem. Absolutyzuje się i uderza zarazem w pozostałe składniki formy malarskiej.Ów kolor bowiem pojawia się na ogół w postaci abstrakcyjnych plam i warstw farby, które tyleż wzniośle co banalnie tłumaczyć można jako malarski zapis muzyki, rytmu natury czy wzór kosmicznego uniwersum. Celem samym w sobie staje się poszukiwanie światłą w obrazie malarskim. Poszukiwanie to, wsparte nabraną na akademii rutyną, przypomina niebezpiecznie pracę rzemieślnika. To jednak, co pod pędzlem profesora staje się filozofią malarstwa, w rękach jego uczniów musi się niestety okazać czymś uboższym- pracą z "kręgu mistrza" lub "warsztatową kopią".

Prymat czystych wartości malarskich (a praktycznie jednej tylko-koloru) wprowadza w malarstwo dyplomantów nieco przygnębiającą monotonię. To prawda, że przyswoili oni sobie na ogół zdolność posługiwania się kolorem czystym, nie stronią od mocnych, kontrastowych zestawień, co dobrveświadczy o posiadanym wyczuciu współczesności. Pozostaje jednak pytanie, "co malować"?

Na tle dominującej abstrakcji wyróżniają się prace figuralne. Co charakterystyczne, w najbardziej interesujących spośród nich figura pozostaje rodzajem rekwizytu, modułu- pewnej stałej tematycznej, która jest tylko pretekstem do rozwinięcia sfery formalnej: ekspresji rysunku, mocy przeskalowanych kształtów, układu barwnych płaszczyzn. I jeśli w końcu pojawia się przekonująca i zwarta wizja, to nie tkwi ona w jednym, konkretnym obrazie, ale wynika z konsekwentnej repetycji wypracowanego motywu figury - czy będą to monumentalne roziskrzone świetlistą plątaniną kolorów "gołe baby" Piotra Czajkowskiego czy też tajemnicze ptaszyska rozsadzające niepokojącymi czerwieniami obrazy Tomasza Potuczki. W obu wypadkach tym co najmocniej przekonuje, jest nieskrępowana ekspresja przedstawień, która sprawia, że nie mamy to odczynienia ani z akademickim studium postaci, ani z sileniem się na odkrywanie rudymentów malarskiej filozofii.

Dla większości młodych malarzy sztuka zdaje się tworzyć zamknięte uniwersum. Rysują się zarazem dwie możliwości ustalenia miejsca tego malarskiego uniwersum w naszej ikonosferze. Jedna - do której zdaje się przychylać większość tegorocznych dyplomantów - sytuuje tradycyjnie obraz na płótnie w ramach prostokątnego blejtramu, zakłada jednocześnie relację skupioną, a nawet kontemplacyjną między widzem i dziełem. W tej metodzie - oddania jednym obrazem pewnego zwartego systemu, kilka pokazanych prac broni się dobrze. np. geometryczna "mozaika" Jacka Łukaszewicza czy obrazy Kacpra Ziółkowskiego. Swoich zwolenników znajduje również druga koncepcja, zgodnie z którą malarstwo zrywa z kanonem obrazu sztalugowego: powstają nie tylko wielkie rozmiarem płótna (Piotr Czajkowski), ale również projekty malarstwa w architekturze - studia polichromii wolno stojącego domu (Anna Gróżewska) czy nawet całej pierzei wielkomiejskiej ulicy (Grzegorz Bolek). 

Malarz tworzy monumentalne rzeźby (Piotr Czajkowski), które już nie z ukrycia galeryjnych sal, ale w otwartej przestrzeni publicznej, kształtować mają naszą świadomość wizualną. Niezmiennie jednak malarstwo pozostaje przede wszystkim sposobem tzw. autoekspresja artysty. Niejednokrotnie leżą u jej podstaw emocje autentyczne i szczere, można by więc powiedzieć, że z malarstwem nie dzieje się nic złego, o ile ogląd wystawy dyplomowej może do takich uogólnień upoważniać, jeżeli to chyba tylko przyzwyczajenia. To co najbardziej bolesne, to właśnie to przyzwyczajenie, bezwolna adaptacja postimpresjonistycznej ideologii, która wyraźnie ciąży na większości opuszczających akademię malarzy. Przyzwyczajenie, które nie ma sobie nic ze szlachetności tradycji.

Tymczasem cieszą czyste kolory, kilka śmiałych wizji i sprawność organizacyjna studentów, która pozwoliła na zorganizowanie wspólnego, uświetnionego katalogiem, pokazu dyplomowego w galerii Studio.

Łukasz Gorczyca. art&BUSINESS